Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2012. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2012. Pokaż wszystkie posty

22.01.2013

10, czyli "Hobbit: Niezwykła Podróż"

Pierwszym moim wrażeniem po obejrzeniu "Hobbita", nie był niestety zachwyt. Film był bardzo dobry, ale nijak się ma do "Władcy Pierścieni". Muzyka świetna - jak zawsze w filmach Petera Jacksona, aktorzy też dobrzy, w takim razie co było źle? Nie potrafię tego ubrać do końca w słowa. Może to, że "Hobbit" bardziej przypomina bajkę, niż walkę o Śródziemie? Ale przecież to nie wina film, takim Hobbita stworzył Tolkien. W takim razie, czemu mimo tego, że wielu z nas czytało "Hobbita" i wiedziało czego się spodziewać, wyszło z pewnym niedosytem? Tak naprawdę, to gdyby "Hobbit" powstał pierwszy, wszyscy by się nim zachwycali, dokładnie tak jak "Władcą Pierścieni". W każdym razie czekałam na niego ze zniecierpliwieniem 2 lata, i mimo naprawdę niewielkiego, ale jednak zawodu, będę czekała na następne części z takim samym podekscytowaniem.

Hobbit Bilbo Baggins (Martin Freeman), wiedzie sobie spokojne, niczym  niezmącone życie w Shair, aż pewnego dnia do jego drzwi puka czarodziej Gandalf (Ian McKellen) i 13 krasnoludów, na czele z Thorinem (Richard Armitage). Wyruszają w podróż ku Samotnej Górze, w której smok uwięził skarb i zarazem dom krasnoludów.

Podsumowując, wiele rzeczy można zaliczyć na plus: brak Froda,  zastąpienie go charyzmatycznym Bilbem, który jednak potrafi zawalczyć, a nie sprawiać kłopoty, bo mu pierścień każe; brak Legolasa, powiedzmy sobie szczerze: Legolas był jednym wielkim sucharem (przepraszam, ale ta scena jak skacze po Olifancie mnie osłabiła). Na początku trochę trudno się połapać we wszystkich krasnoludach, ale widać, że twórcy każdemu starali się nadać inny charakter wyglądu, dzięki czemu, później idzie już z górki.

Hobbit: Niezwykła Podróż:
rok: 2012
reżyser: Peter Jackson
gatunek: fantasy, przygodowy





Moja ocena:



Do zobaczenia
Jus.

P.S. Wyjeżdżam, więc napiszę dopiero w sobotę.

21.01.2013

9, czyli "Niemożliwe"

Juan Antonio Bayona już wcześniej zachwycił nas swoją debiutującą reżyserką w "Sierocińcu". Teraz po raz kolejny daje popis w "Niemożliwe"."W tym filmie wszystko zasługuje na Oscary" - tak brzmi hasło promujące film. Na pewno emocji w nim nie brakuje, bo ja tam ryczałam regularnie co 5 minut, ale czy WSZYSTKO?

Historia rodziny, która wydarzyła się naprawdę w 2004 roku, po przejściu fali Tsunami na Tajlandii. Maria (Naomi Watts) i Henry (Ewan McGregor)wraz z 3 synów spędzają święta Bożego Narodzenia w samym sercu tropikalnego raju. Raj ten jednak pewnego ranka zamienia się w prawdziwe piekło, gdy od strony morza dochodzi przerażający huk. W chwilę później cała plaża, budynki i ludzie zostają zmieceni przez monstrualną fale tsunami, która rozdziela rodzinę. Woda zabiera  wszystko... wszystko z wyjątkiem nadziei.

Tak jak już wcześniej wspominałam emocjonujących momentów tutaj nie brakuje, z tym że nie uważam, że gra aktorów była super porywająca. Owszem Ewan McGregor i synowie - świetni. Ale Naomi Watts? Nie zagrała super źle, ale NOMINACJA DO OSCARA?!

Niemożliwe:
rok: 2012
reżyser: Juan Antonio Bayona
gatunek: katastroficzny, dramat





Moja ocena:



Do zobaczenia
Jus.