Hobbit Bilbo Baggins (Martin Freeman), wiedzie sobie spokojne, niczym niezmącone życie w Shair, aż pewnego dnia do jego drzwi puka czarodziej Gandalf (Ian McKellen) i 13 krasnoludów, na czele z Thorinem (Richard Armitage). Wyruszają w podróż ku Samotnej Górze, w której smok uwięził skarb i zarazem dom krasnoludów.
Podsumowując, wiele rzeczy można zaliczyć na plus: brak Froda, zastąpienie go charyzmatycznym Bilbem, który jednak potrafi zawalczyć, a nie sprawiać kłopoty, bo mu pierścień każe; brak Legolasa, powiedzmy sobie szczerze: Legolas był jednym wielkim sucharem (przepraszam, ale ta scena jak skacze po Olifancie mnie osłabiła). Na początku trochę trudno się połapać we wszystkich krasnoludach, ale widać, że twórcy każdemu starali się nadać inny charakter wyglądu, dzięki czemu, później idzie już z górki.
Hobbit: Niezwykła Podróż:
rok: 2012
reżyser: Peter Jackson
gatunek: fantasy, przygodowy
Moja ocena:
Jus.
P.S. Wyjeżdżam, więc napiszę dopiero w sobotę.